Ojca Leona słów kilka - sutanna, habit przeżytek

Autor tekstu
o. Leon Knabit
Dzisiaj poruszę kwestię stroju, choć może na początek mała złośliwostka w stosunku do niektórych pań. Kiedyś, jak zbliżał się sezon letni, panie zastanawiały się w co się ubrać, w tym sezonie. Teraz znaczna ilość kobiet zastanawia się nad tym, jak się rozebrać, żeby to się jeszcze nazywało ubraniem. Znawcy tematu twierdzą, że bardzo wiele kobiet ubiera się, czy rozbiera na ulicy już od wiosny tak, jak to czyniły dawniej panie w domach rozpusty czy w domach publicznych.

Dzisiaj poruszę kwestię stroju, choć może na początek mała złośliwostka w stosunku do niektórych pań. Kiedyś, jak zbliżał się sezon letni, panie zastanawiały się w co się ubrać, w tym sezonie. Teraz znaczna ilość kobiet zastanawia się nad tym, jak się rozebrać, żeby to się jeszcze nazywało ubraniem. Znawcy tematu twierdzą, że bardzo wiele kobiet ubiera się, czy rozbiera na ulicy już od wiosny tak, jak to czyniły dawniej panie w domach rozpusty czy w domach publicznych.

Całkowicie zanikło poczucie wstydu, mówi się wręcz, że to „śmiech na sali”, średniowiecze i zabobon. Człowiek po to ma nogi, biust i ciało żeby móc je pokazywać, chwalić się itd. Zatracona została świadomość, że owszem, ciało jest piękne, nadzwyczajne, ale człowiek jest zepsuty grzechem pierworodnym. Eksponowanie nagości nie tam, gdzie trzeba i dla celów wyraźnie pobudzających do namiętności i podniecenia, jest nie w porządku w stosunku do drugiego człowieka i stanowczo przeciwko miłości bliźniego.

Kiedyś byłem na pewnym festiwalu w Zakopanem. Występował tam zespół kobiet z Czeczenii. Wszystkie były ubrane w narodowe barwy czeczeńskie – białe, żółte i czerwone,– zapięte do samej szyi w pięknie haftowanych sukienkach do ziemi. Wszystkie były piękne jak królowe. Miss piękności w bikini nawet się nie umywają. Tam jest jedynie trochę, jak to się dziś mówi, „fajnego mięcha”, a z tych Czeczenek biła cała kobiecość – piękna twarz, wspaniały śpiew, opanowane, dyskretne gesty, i te suknie spływające do samej ziemi. No rzeczywiście, coś pięknego.

Ale dość złośliwostek, przejdźmy do tematu. Na początek zapytajmy, o co właściwie chodzi, czy o epatowanie czymś innym niż zwyczajne, czy o to, by ludzie wiedzieli, z kim mają do czynienia? Wojsko, straż pożarna mają mundury, które ich odróżniają od zwykłych obywateli. Sędziowie, prokuratorzy muszą zakładać togi. Podobnie różne subkultury – sataniści i inni- noszą się tak, żeby można było ich odróżnić. Mnisi buddyjscy ubierają się w szaty, które różnią się od zwyczajowych strojów, które nosi miejscowa ludność.

Na samym początku duchowni najprawdopodobniej chodzili w normalnych szatach, jak wszyscy świeccy ludzie. Potem, zmieniała się moda, a szaty duchownych pozostawały bez zmian. Ale strój duchownych to nie tylko habit i sutanna. To też piękne ornaty, szaty liturgiczne. Dlaczego takie uroczyste? Bo w nich oddaje się cześć Bogu. W Starym Testamencie Pan Bóg wskazywał wyraźnie jakie powinny być ozdoby, jaki krój, jaki materiał używany. Tak samo obecnie, Kościół chce Chrystusowi Eucharystycznemu ofiarować to, co najpiękniejsze.

Poza kościołem, we wszystkich funkcjach liturgicznych, duchowny powinien się odznaczać tym, że od razu po szacie widać, kim on jest, bez względu na warunki i porę roku. Gdyby na defiladę żołnierz przyszedł po cywilnemu, powiedział, że tak jest wygodniej, bo jest bardzo gorąco, z pewnością usłyszałby „panie, po cywilnemu, to pan może sobie chodzić w ogródku. Defilada, to defilada. Tu obowiązuje równy krok, mundur, wszystko wyczyszczone, wyprasowane, porządne, bo jest pan żołnierzem”. Duchowny również jest żołnierzem – przedstawicielem swojej idei.

Dlatego nie zgadzam się z tym, co dzisiaj się mówi, że księża powinni zrezygnować z sutanny czy habitu i wtopić się bardziej w tłum, żeby nie robić zamieszania Ja mówię wprost przeciwnie. Wierzący mają prawo wiedzieć, kto jest między nimi. To tak jak żonaty mężczyzna nosi obrączkę i wiadomo, że jest zajęty, tak samo chcemy, żeby ksiądz nie musiał wstydzić się tego, że jest duchownym i chyłkiem przemykać się jako niby-to-świecki. Księdza w cywilu nietrudno zresztą poznać po niepewnym zachowaniu, a i rozmowa z nim jest kuśtykająca dopóki nie powie, o co chodzi, że jest księdzem. Ludzie świeccy powinni wiedzieć, że mają do czynienia z księdzem, który ma koloratkę, a jeżeli nie, to sutannę czy habit.

Księża często nie zdają sobie sprawy z tego, że takie zdejmowanie sutanny przy byle okazji jest pomaganiem laicyzacji. To na tym między innymi polega, żeby usuwać z przestrzeni publicznej znaki religijne. Podobnie, jak niewygodny jest krzyż w przestrzeni publicznej, tak możemy doprowadzić do tego, że będzie się wymagać od osób duchownych, żeby nie pokazywali się w sutannie, gdyż jest to drażnienie niewierzących i brak szacunku do mniejszości. To nie jest wolność, ale raczej nowa forma terroryzmu.

Apelujemy więc do księży, żeby zastanowili się nad tym, że strój duchowny jest rodzajem czeku, weksla – nieomylnego i pewnego. Żeby było wiadomo, gdy widzimy kogoś w sutannie, jest to człowiek absolutnie dobry, uczciwy, życzliwy dla drugiego, chętny do pomocy i angażujący się w tę pomoc.

A jeżeli sutanna służy tylko do posługi w kościele, a po wyjściu z niego jest zdejmowana, ksiądz nie odpowiada za nic, jest jak każdy zwykły człowiek, omija biedy, potrzeby itd., to jest o jest to chyba jakiś konflikt z powołaniem Trzeba nam się na to wyczulić. A wiernych proszę, przypominajcie księżom, że chcecie, żeby na co dzień chodzili w stroju duchownym. Amen.

Publikacja dzięki uprzejmości portalu ps-po.pl