Sytuacja w Rzymie

Autor tekstu
ks. Paweł Labuda
Od półtora roku mieszkam i studiuję w Rzymie. Obserwuję życie Włochów, mam też okazję co jakiś czas posługiwać w parafiach i we wspólnotach. Można obiektywnie stwierdzić, że we Włoszech nie chodzi do kościoła tyle osób, co w Polsce.

Ale z drugiej strony przez ten dosyć krótki czas spotkałem się z wieloma pięknymi, bardzo autentycznymi postawami włoskich katolików (także kapłanów), z którymi nie spotkałem się wcześniej w Polsce (uwaga: nie oceniam wiary, ale postawy, które widać na zewnątrz).

Od kilku dni internet grzmi od różnych wieści z Włoch w kontekście koronawirusa, wiele z nich jest fałszywych i wyssanych z palca. Mogę powiedzieć o tym, co widziałem: otwarte bary i restauracje to mit sprzed tygodnia. Od kilku dni we Włoszech są otwarte tylko apteki i sklepy z żywnością. Sytuacja jest poważna i na ten moment nie poprawia się. Ludzie siedzą w domach, na ulicach Rzymu są pustki. Kłamstwem jest, że nie są odprawiane Msze święte. Księża odprawiają je bez udziału ludu, często transmitując przez fb lub przez lokalną telewizję. Papież codziennie o 7.00 odprawia Mszę świętą, która jest transmitowana przez telewizję na całe Włochy. Ogólnie mogę powiedzieć, że lęk jest wyczuwalny.

Ta sytuacja stała się też okazją do wielu uszczypliwych, a często wręcz niepotrzebnych komentarzy w kierunku włoskich katolików, czy włoskiego episkopatu. Że oni przecież i tak mają słabą wiarę, że episkopat włoski zdezerterował, itp. itd. Piszą i mówią to osoby, które będąc zdrowe śledzą sobie to wszystko na spokojnie sprzed ekranu telewizora, czy komputera. Pytanie tylko: jak można osądzać wiarę drugiego człowieka? Jak można osądzać decyzje biskupów? Jeśli się pomylili w tej decyzji, to Jezus ich sam osądzi. Osobiście uważam, że się nie pomylili, bo jedyną drogą do opanowania sytuacji jest totalna izolacja. I tu nie chodzi o debatowanie nad tym, czy przez Komunię świętą można się zarazić, czy nie. Tu chodzi o to, że można się zarazić w zgromadzeniu ludzi, a kościół nie jest budynkiem, przez drzwiami którego wirus się zatrzymuje, prawa fizyki, natury działają tam tak samo. Dlaczego Episkopat Polski na ten moment podjął inną decyzję? Powód jest szalenie prosty, wystarczy tylko się zastanowić: bo w Polsce nie ma jeszcze tak dużego problemu. Póki możemy, cieszmy się tym, że możemy uczestniczyć w Eucharystii, a za Włochów się pomódlmy.

"Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść..." (Łk 18,9) Jak bardzo te słowa są aktualne w tej chwili... Nie mamy prawa oceniać wiary innych, nikt nas do tego nie upoważnił. Co więcej, kiedyś, po drugiej stronie możemy się naprawdę zdziwić. Mamy więcej ludzi w kościele, tak, to prawda. I co z tego? Jeśli ta świadomość prowadzi nas do stawiania siebie nad innymi, to trzeba się zapytać o owocność Eucharystii przeżywanej z takim przekonaniem. Boję się takiego katolicyzmu...

Piszę to wszystko, bo bardzo boli mnie ocenianie ludzi, którym służę i z którymi pracuję we Włoszech. Obyśmy w tych dniach zdobyli się chociaż na chwilę modlitwy w ich intencji.