WIELKI Post

Autor tekstu
o. Michał Nowak OFM Conv
No i rozpoczęliśmy… Wielki Post… Nie mały, nie średni, ale Wielki. Czas diagnozowania naszych niewierności i czas leczenia tychże lekarstwem jałmużny, postu i modlitwy. Ja rozpocząłem ten czas od wizyty w szpitalu, zanosząc Jezusa komuś, kto się z Nim dawno nie widział. Choroba ta raczej nie zmierza ku śmierci, a mam nadzieję, że dzisiejsza wizyta Żyjącego przyczyni się również do duchowego zmartwychwstania.

Przy okazji spotkałem w szpitalu buddyjskiego duszpasterza. Przywitał się, przedstawił… Niestety brzmiało to dla mnie mniej więcej tak – tararaparamparara… Nie zapamiętałem. Ale sympatyczny chłop. Mówi, że ma pracowity dzień, bo dziś Środa Popielcowa. Nie pytałem o szczegóły Środy Popielcowej w buddyzmie. W każdym razie w szpitalu jest takie miejsce, gdzie siedzi specjalna pani od kontaktów z duchownymi maści wszelakiej. Tam dziś stały naczynia z popiołem i każdy mógł sobie sam czółko pomazać. Według instrukcji sprowadza to na człowieka dużo Bożego błogosławieństwa… Kto wie… My zaś, poza naszymi Mszami Świętymi z obrzędem posypania popiołem, wybraliśmy się do pobliskiej szkoły, gdzie dorośli uczą się angielskiego. Każdy żyw katolik mógł wyjść na korytarz i otrzymał od nas popiołem pomazanie, a lud korzystał z tego daru obficie. W wielu kościołach nie ma bowiem Mszy. Jest tylko obrzęd pomazania. Piszę „pomazania”, bo w Ameryce zwykle wykonuje się krzyżyk na czole czarnym mazidłem, co pozwala zidentyfikować katolików, bo noszą ów znak przez cały dzień. I to w nich podziwiam, bo nikt się tego nie wstydzi, a są wręcz dumni z tego wyróżniającego znaku…

(...)

Wracając do Wielkiego Postu i naszych małych niewierności. To one właśnie wypełniają nasze życie. Diabeł tkwi w szczegółach – mówimy. I pewnie jest w tym dużo racji. Ważne więc, żeby spróbować dostrzec gdzie tkwi ich przyczyna i zadziałać właśnie tam – poprzez podjęcie sensownego i rzeczywiście leczącego postanowienia na ten czas. Ono ma nas scalić wewnętrznie, ma stać się drogą wewnętrznego uzdrowienia, ma nas umocnić i posłużyć walce duchowej. Nie może więc być banalne, ani abstrakcyjne. Winno dotyczyć naszego życia i naszych spraw. Rada Jezusa jest jasna – post, modlitwa, jałmużna. Zastosowane najlepiej łącznie, mają w naszym życiu charakter terapeutyczny. To swoiste trzyskładnikowe lekarstwo jest na wyciągnięcie ręki, ale potrzeba sporo odwagi, żeby po nie sięgnąć. I okazać się wiernym… Zwłaszcza jeśli, powiedzmy to jeszcze raz, małe niewierności są naszą specjalnością. Odwagi więc… I do wielkopostnego dzieła…