Ksiądz - zwykły człowiek?

Autor tekstu
ks. Sylwester Malikowski
Pewnego razu podczas Mszy św. z udziałem dzieci zapytałem na kazaniu, skąd biorą się księża. Pytanie, wbrew pozorom, okazał się bardzo trudne dla najmłodszych. Nastała cisza, ale po chwili pewien chłopiec podniósł rękę i powiedział, że księża biorą się z … księgarni. Najwidoczniej słowo „księża” skojarzyło mu się z książkami i stąd taka odpowiedź. Skąd więc biorą się księża? Wiemy dobrze, że nie z kosmosu ani z innego świata, lecz ze społeczeństwa.

Pewnego razu podczas Mszy św. z udziałem dzieci zapytałem na kazaniu, skąd biorą się księża. Pytanie, wbrew pozorom, okazał się bardzo trudne dla najmłodszych. Nastała cisza, ale po chwili pewien chłopiec podniósł rękę i powiedział, że księża biorą się z … księgarni. Najwidoczniej słowo „księża” skojarzyło mu się z książkami i stąd taka odpowiedź. Skąd więc biorą się księża? Wiemy dobrze, że nie z kosmosu ani z innego świata, lecz ze społeczeństwa.

W liście św. Pawła do Hebrajczyków czytamy: „Każdy bowiem arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy” (Hbr 5,1). Kapłan to człowiek „brany” z ludzi, a więc ktoś, kto wychowuje się i dorasta wraz z innymi, ktoś kto doświadcza tego samego, co jego rówieśnicy. Często spotykałem się z takim stwierdzeniem, że „ksiądz to człowiek, tak jak każdy inny”. Patrząc bardzo powierzchownie na życie księdza i na jego posługę, można by się z tym zgodzić i dopowiedzieć jeszcze, że ksiądz to tylko „zawód”.

Gdy jednak zatrzymamy się nad istotą kapłaństwa i nad posługą kapłana, stwierdzenie to nie tylko nie pasuje, ale wręcz wypacza to, czym jest ten sakrament. Kapłaństwo to nie jakiś fakultet, który można sobie zrobić jako coś dodatkowego, ale to oddanie całego swojego życia Bogu i Kościołowi, aż do końca życia. Chrystus powołując kogoś do kapłaństwa nie chce najemnika na pół etatu, ale pragnie pasterza, który tak jak On oddaje życie swoje za owce (por. J 10,11-12).

Patrząc na wielką godność, jakiej Bóg udziela tym, których powołuje do kapłaństwa postrzeganie księdza w perspektywie tylko i wyłącznie „zwykłego człowieka” pomniejsza wartość tego sakramentu. Oczywiście skarb ten nosimy w naczyniach glinianych (por. 2 Kor 4,7); jako księża nie jesteśmy wolni od grzechu i słabości, ale „to” co nosimy to przecież „skarb”! Z chwilą przyjęcia sakramentu święceń, poprzez nałożenie rąk biskupa, otrzymaliśmy szczególny charyzmat (por. 1 Tm 4,12) i wielką godność. Przyznam, że w sposób szczególny doświadczyłem tego w dniu prymicji, gdy po błogosławieństwie pojedyncze osoby całowały błogosławiące ich ręce. Wtedy dotarło do mnie, że to nie są już „moje” ręce, lecz Chrystusa.

Jeśli będziemy pamiętali o tym, że to Bóg działa przez kapłanów, że to Bóg błogosławi wiernym, przebacza w sakramencie pokuty i pojednania, uzdrawia i umacnia chorych podczas namaszczenia świętym olejem, przemawia do ludzi w Słowie na ambonie, to z pewnością nie zgodzimy się ze stwierdzeniem, że „ksiądz to człowiek jak każdy inny”. Z chwilą święceń otrzymaliśmy dar, który ma służyć innym ludziom na drodze do zbawienia; dar, którego my sami nie jesteśmy w stanie do końca pojąć.

Nie chodzi tu oczywiście o pychę i wywyższanie się. Wręcz przeciwnie – o postawę służby i wielką odpowiedzialność za ten cenny „skarb”. Skoro kapłaństwo jest szczególnym darem, to tym bardziej do księży odnoszą się te słowa: „komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą”. (Łk 12,48)