Jak św. Franciszek naprawiał Kościół

Autor tekstu
Pastores 63 (2) 2014
Postać św. Franciszka z Asyżu – powszechnie znana dzięki kaznodziejskim, literackim czy filmowym obrazom – kryje wciąż w sobie wiele tajemnic. Zapewne pierwsze skojarzenia wiążą go z umiłowaniem stworzeń, z troską o trędowatych, ze stygmatami, z charakterystycznym krzyżem z kościoła św. Damiana.

Postać św. Franciszka z Asyżu – powszechnie znana dzięki kaznodziejskim, literackim czy filmowym obrazom – kryje wciąż w sobie wiele tajemnic. Zapewne pierwsze skojarzenia wiążą go z umiłowaniem stworzeń, z troską o trędowatych, ze stygmatami, z charakterystycznym krzyżem z kościoła św. Damiana.

Trzeba już jednak wykazać się lepszą jego znajomością, by stwierdzić, że ten średniowieczny święty, żyjący w świecie naznaczonym analfabetyzmem, umiał czytać i pisać. Na co dzień używał języka włoskiego w jego umbryjskim wydaniu, w niektórych jednak sytuacjach posługiwał się również językiem francuskim, a przede wszystkim łaciną, zwłaszcza w przypadku odmawianej modlitwy brewiarzowej oraz pisanych przez niego samego czy dyktowanych sekretarzom modlitw, listów czy tekstów regulujących styl życia braterskiej wspólnoty. Św. Franciszek znalazł poczesne miejsce w historii literatury duchowej, jak również w historii światowego piśmiennictwa. Wydaje się jednak, że jego pisma wciąż pozostają mało znane, choć są pierwszym źródłem poznania jego osobowości, mentalności, wrażliwości, doświadczeń. Ich nieodzownym uzupełnieniem jest cała gama dzieł opisujących jego życie oraz doświadczenia tworzącej się wokół niego wspólnoty zakonnej, zgromadzonych w różnych edycjach zbioru określanego mianem „źródeł franciszkańskich”. Wśród ich autorów szczególne miejsce zajmuje Tomasz z Celano, znany skądinąd jako autor sekwencji Dies irae, oraz jeden z największych XIII-wiecznych teologów, św. Bonawentura z Bagnoregio. Zarówno pisma św. Franciszka, jak i pisma jego biografów dostarczają konkretnej wiedzy o początkach ruchu franciszkańskiego, dając jednocześnie możliwość weryfikacji obecnych w kulturze religijnej czy w masowej kulturze popularnej utartych wyobrażeń o Świętym z Asyżu.

Myśląc o odbudowie czy odnowie Kościoła, warto od razu zauważyć, że próżne byłoby poszukiwanie w tekstach źródłowych miejsc uprawniających do stwierdzenia, że Franciszek był rewolucjonistą, kontestatorem czy choćby reformatorem Kościoła. Wielokrotnie natomiast znajdujemy potwierdzenie prawdy o jego przywiązaniu do Kościoła, o wierności, trosce i uległości wobec niego. Już w pierwszym akapicie reguły Zakonodawca podkreślił, że „przyrzeka posłuszeństwo i uszanowanie papieżowi Honoriuszowi i jego prawnym następcom, i Kościołowi Rzymskiemu” (Reguła zatwierdzona, 1,2)1. Należy zwrócić uwagę, że chodzi tu nie tylko o posłuszeństwo, ale również o uszanowanie wobec osoby papieża oraz samego Kościoła. Nie jest to bez znaczenia, gdyż ujawnia sposób widzenia oraz charakterystykę relacji z następcą św. Piotra i z Kościołem, która nie ogranicza się do administracyjno-prawnego posłuszeństwa, ale rozszerza się na szacunek, uznanie, autorytet wynikające z przekonania o odnajdowanej w nich Bożej prawdzie.

W kościołach i w Kościele

Przykład Franciszka przekonuje dobitnie o konkretnym działaniu łaski w życiu człowieka. Jest powszechnie wiadome, że syn asyskiego kupca miał swoje marzenia, których realizację wiązał z karierą rycerską. Co więcej, pierwsze kroki w tym kierunku miał już za sobą, doświadczywszy nie tylko udziału w działaniach zbrojnych, ale również trudu i cierpienia jenieckiego losu. Cóż więc takiego wydarzyło się w jego życiu, że nagle porzucił swoje pragnienia i przystąpił do realizacji zupełnie innych planów, których jego najbliżsi nie byli w stanie pojąć, a w radykalnej zmianie młodzieńca upatrywali wręcz obłędu czy pomieszania zmysłów? Tajemnicza przemiana nie dokonała się w jednym momencie, jej etapy wyznaczyły konkretne doświadczenia. Najbardziej znaczące wśród nich było spotkanie z trędowatymi, o którym Franciszek wspominał po latach w swoim testamencie, oraz wydarzenie w kościele św. Damiana, na które szczególną uwagę zwrócili jego biografowie. Warto przywołać to niezwykłe doświadczenie modlitwy przed znanym krucyfiksem, które – z całą specyfiką hagiograficznej literatury – opisał Tomasz z Celano: „Doskonale już zmieniony na sercu, a wkrótce mający zmienić się i na ciele, pewnego dnia przechodził koło kościoła Świętego Damiana, który był prawie że w ruinie, przez wszystkich opuszczony. Prowadzony przez ducha wstępuje, żeby się pomodlić. Upada pokornie i pobożnie przed Ukrzyżowanym. Doznaje niezwykłych nawiedzeń łaski, tak że czuje się kimś innym, niż wszedł. Rzecz od wieków niesłyszana, bo oto obraz Chrystusa ustami wziętymi z malowidła przemawia doń, nagle osłupiałego, wołając go po imieniu: «Franciszku, idź, napraw mój dom, który, jak widzisz, cały idzie w ruinę». Franciszek zdjęty strachem niemało się zdumiewa i na skutek tych słów prawie odchodzi od zmysłów. Jest gotów do posłuszeństwa, cały zbiera się do wykonania rozkazu. A że wówczas odczuł w sobie niewymowną przemianę, czego nawet on sam nie umiał wyrazić, przeto i nam trzeba tu zamilknąć” (Życiorys drugi św. Franciszka, 10,1-7).

Z pewnością nie należy do istoty rzeczy rozstrzyganie, czy Franciszek usłyszał realny głos skierowany do niego, czy też wychwycił pośród

przepływających myśli to konkretne natchnienie. Według Relacji trzech towarzyszy podczas tamtej wizyty w kościele poszukujący inspiracji do życia młodzieniec „odczuł w swojej duszy, że to naprawdę ukrzyżowany Chrystus przemówił do niego” (Relacja trzech towarzyszy, 13,10). Istotne jest, że w wezwaniu do naprawy Bożego domu Franciszek rozpoznał natchnienie pochodzące od Boga, które potraktował z całą powagą i z wiarą. Biografowie, interpretując zdarzenia na swój sposób, w komentarzach – znając późniejsze owoce jego nawrócenia oraz ich wagę i znaczenie dla Kościoła – wskazują, że nie od razu zrozumiał usłyszane wezwanie: „Myślał, że chodziło o ten kościół, który z powodu starości był zagrożony ruiną” (Relacja trzech towarzyszy, 13,9), czy też: „Bo chociaż boskie słowa powiedziane mu dotyczyły tego Kościoła, który Chrystus nabył swoją własną krwią, to jednak on nie od razu wzniósł się tak wysoko, lecz powoli przechodził od ciała do ducha” (Tomasz z Celano, Życiorys drugi św. Franciszka, 11,12). Biograf słusznie zwrócił uwagę na swoistą dynamikę przemiany młodego człowieka, uwzględniającą naturalne uwarunkowania natury psychicznej i duchowej. Stwierdzając jednak, że Franciszek nie zrozumiał od razu istoty Bożego wezwania, które miało dotyczyć nie odbudowy zniszczonego kościoła, ale Kościoła jako wspólnoty i instytucji, można odnieść wrażenie, że jego zaangażowanie w konkretne działania było początkowo chybione. A przecież wszystko miało swój sens, swój czas i miejsce.

Niezwykłe, a może i zaskakujące w tym względzie, jest świadectwo samego Asyżanina, które zostawił w swoim duchowym testamencie pośród innych kluczowych wydarzeń swojego życia: „I Pan dał mi w kościołach taką wiarę” (Testament, 4). Mówiąc o kościołach, odwoływał się w swojej pamięci do konkretnych miejsc, do świątyń, z którymi związane było jego życie, jego konkretne doświadczenia; i właśnie w tych kościołach rodziła się i umacniała wiara otrzymana jako dar od Boga. Jeśli pomyśleć, że Franciszek odbudował własnymi rękami trzy niewielkie kościoły: św. Damiana, św. Piotra della Spina i Porcjunkulę, to nietrudno zauważyć, że podczas pracy fizycznej, która wiązała się z konkretnym zaangażowaniem i wysiłkiem, dokonywała się przemiana w jego duszy. Można by powiedzieć, że podczas gdy Franciszek swoimi rękami odbudowywał i czynił na nowo pięknymi kościoły, Bóg swoimi rękami odbudowywał i formował Franciszka, odnawiając w nim ikonę boskiej Piękności.

O jednoczesnym dzianiu się spraw materialnych i duchowych, czy też o nieprzypadkowości miejsc, w których dokonywały się sprawy Boże, zaświadczyła wymownie św. Klara, mówiąc o dobrodziejstwach, jakich Bóg dokonał przez Franciszka: „Sam bowiem Święty, nie mający jeszcze braci ani towarzyszy, zajęty zaraz po swoim nawróceniu odnawianiem kościoła św. Damiana, w którym spłynęła na niego pełnia pociechy Bożej i pobudziła do całkowitego opuszczenia świata, w przypływie wielkiej radości i oświecony przez Ducha Świętego, przepowiedział o nas to, co Pan potem spełnił. Wszedł bowiem wtedy na mur tego kościoła i do kilku ubogich ludzi, którzy znajdowali się w pobliżu, powiedział głośno po francusku: Chodźcie i pomóżcie mi w pracy przy klasztorze św. Damiana, bo będą tu mieszkać panie, których sława i święte życie wielbić będzie naszego Ojca niebieskiego w całym Jego Kościele świętym” (Testament, 9-14).

Świadectwo tak Franciszka, jak Klary przekonuje, że Boże sprawy dzieją się wśród codziennych ludzkich zdarzeń, wydawać by się mogło niepozornych, mało wzniosłych czy bez większego znaczenia. Jak się okazuje, wierność Bożym natchnieniom ucieleśniana w codzienności uprzedza wielkie dzieła Boże, torując drogę łasce, która dopiero ma się objawić. W tej właśnie prostej wierze i wierności Bogu człowiek staje się uczestnikiem i wykonawcą Bożych zamysłów, niejednokrotnie bez ich głębszego rozumienia. Tym jednak, co ożywia wierność, jest usłyszane i przyjęte z wiarą słowo Boga, wprowadzającego człowieka w swoje tajemnice, których zrozumienie przychodzi często po latach. Ciekawa w tym kontekście jest refleksja św. Bonawentury, który – w odniesieniu do odbudowy przez Franciszka trzech kościołów – dostrzegł ich symboliczny i profetyczny wymiar, wskazując w nich zapowiedź powstania trzech zakonów, mających za ojca Świętego z Asyżu: braci mniejszych, klarysek i tercjarzy. „Z polecenia Bożej Opatrzności, którą sługa Chrystusowy kierował się we wszystkim, odnowił materialnie trzy kościoły, zanim założył zakon i zaczął głosić Ewangelię. W ten sposób postępował nie tylko od świata materialnego do świata duchowego, od rzeczy mniejszych do większych, ale także zaznaczył symbolicznym czynem, jakie będzie jego przyszłe dzieło. Tak jak pod kierunkiem świętego męża zostały odnowione trzy budowle, tak też na trzy sposoby odnowiony miał być Kościół – poprzez jego formę życia, przez regułę i naukę Chrystusa. Miał też odnieść triumf potrójny zastęp zbawionych. A my teraz stwierdzamy, iż wszystko się sprawdziło” (Życiorys większy św. Franciszka, II,8,10-12)2.

Św. Bonawentura zwrócił uwagę na trzy elementy odnowy Kościoła: formę życia, regułę i naukę Chrystusa, które można interpretować jako: świadectwo ewangelicznego życia, prawo i zasady dostosowane do warunków i potrzeb oraz głoszenie Królestwa. Mówiąc o regule, warto wspomnieć, że ostateczne zatwierdzenie tej franciszkańskiej nie tylko sankcjonowało nową rzeczywistość w Kościele, ale poświadczało przekonanie i determinację papieża Honoriusza III, który w 1223 roku – czyli po Soborze Laterańskim IV zakazującym tworzenia nowych reguł zakonnych – zdecydował się regułę przedstawioną przez Franciszka jednak zatwierdzić. Uprawomocnienie dokumentu regulującego sposób życia braci było też owocem determinacji samego Zakonodawcy, który – jako odpowiedzialny za objawiony i powierzony mu przez Boga charyzmat – wykazał się pomimo różnorakich trudności wiernością i odwagą. Tak oto wierność Franciszka usłyszanemu wezwaniu, począwszy od odbudowy zrujnowanych kościołów, doprowadziła do ubogacenia i odnowy Kościoła poprzez dzieło nowego zakonu, które trwa do dziś.

Troska o piękno Kościoła

Franciszek od początku swojego nawrócenia związał swoje życie, a następnie życie swojej braterskiej wspólnoty, z Kościołem. To przekonanie o Kościele jako środowisku życia i decyzja, by w nim szukać inspiracji, wsparcia i zapewnienia o słuszności postępowania była pewna i nieodwołalna. Już jego pierwsze doświadczenia związane z odbudową kościołów przekonywały go o szczególnym działaniu łaski Bożej w tych uprzywilejowanych miejscach, w których dzieje się życie Kościoła. Jego życiowa mądrość znajdowała swój szczególny wyraz w umiejętności dostrzegania i wiązania ducha i materii w jedną, Bożą, nierozerwalną całość. Dlatego w materialnym wymiarze Ciała i Krwi, imion i słów Pana, odkrywał żywą obecność Boga, co rozbudzało w nim niezwykłą troskę o piękno, schludność i czystość świątyń oraz wszystkiego, co związane było z Eucharystią. Również w Kościele w jego wymiarze instytucjonalnym, w osobie papieża, biskupów, prezbiterów odkrywał działającego Boga. W braciach, którzy przyłączali się do niego, odkrywał żywy dar od Boga dla budowania wspólnoty zaangażowanej w misję pokoju i jedności. 

Warto w tym miejscu przywołać dwa świadectwa Tomasza z Celano, mówiące o trosce o Kościół tak w jego wymiarze materialnym, jak duchowym. Jedno opowiada o podjętej przez Franciszka decyzji zaraz po usłyszeniu wezwania w kościele św. Damiana, jeszcze zanim przystąpił do jego odbudowy: „Niezwłocznie dał pewnemu kapłanowi pieniądze, by zakupił lampę i oliwę, iżby święty wizerunek nawet na chwilę nie był pozbawiony światła” (Życiorys drugi św. Franciszka, 11,10). Drugie wyjaśnia istotę misji braterskiej wspólnoty: „Twierdził, że Pan posłał braci mniejszych w tych ostatnich czasach po to, żeby tym, których ogarnęła ciemność grzechów, pokazywali przykłady światła” (Życiorys drugi św. Franciszka, 155,1). W jednym i drugim przypadku nietrudno zauważyć troskę o światło, które – zresztą zgodnie z jedną ze średniowiecznych kategorii estetycznych – charakteryzowało piękno konkretnej rzeczywistości. Skądinąd sam Franciszek nie przez przypadek, mówiąc o różnych elementach stworzenia, określił jako piękne właśnie te, które na swój sposób są źródłem światła: słońce, księżyc, gwiazdy i ogień. Jak więc widać, troska o światło lampki oliwnej w kościele, jak i troska o światło przykładnego, ewangelicznego życia braci w świecie, tworzą swoistą metaforyczną klamrę, przez którą przemawia przejęcie o piękno Kościoła w jego wymiarze materialnym i duchowym.

Franciszek ani w swojej regule, ani w innych wskazaniach czy zachętach nie zawarł wezwania do odbudowy czy odnowy Kościoła. Istotę swego programu wyraził już w pierwszych zdaniach reguły, precyzując dobitnie i jednoznacznie: „Reguła i życie braci mniejszych polega na zachowaniu świętej Ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa przez życie w posłuszeństwie, bez własności i w czystości. Brat Franciszek przyrzeka posłuszeństwo i uszanowanie papieżowi Honoriuszowi i jego prawnym następcom, i Kościołowi Rzymskiemu. A inni bracia mają obowiązek słuchać brata Franciszka i jego następców” (Reguła zatwierdzona, 1,1-3).

W kontekście odbudowy czy odnowy Kościoła staje się jasne, że jej fundamentem pozostaje niezmiennie wierność Ewangelii i Kościołowi na płaszczyźnie codziennego życia. Samo doświadczenie Franciszka związane z materialną odbudową konkretnych świątyń przekonuje, że wystarczy wierność Bożemu wezwaniu, by odnowa – będąca dziełem Boga – mogła dziać się sama mocą Tego, który jest jej prawdziwym inspiratorem i wykonawcą. Podczas gdy człowiek wypełnia wiernie zadania powierzone mu przez Boga, Bóg przeprowadza swoje dzieło, którego owoce niejednokrotnie zaskakują samego człowieka. Przecież Franciszek, przystępując w odpowiedzi na Boże wezwanie do odbudowy pierwszego kościoła, nie mógł nawet przypuszczać, jakie będą tego konsekwencje. Jednak wiernie wypełniał to, co do niego należało, a Bóg – jak sam później wspominał w Testamencie – umacniał jego wiarę, wprowadzał w tajemnicę Kościoła, dał mu braci, wskazał Ewangelię jako sposób życia i rozwiązywania problemów, a w konkretnych słowach pozdrowienia objawił misję pokoju powierzoną jemu i wspólnocie. Dlatego Ojciec Zakonu zachęcał uporczywie braci do stylu życia i postępowania, które swoje źródło mają w Ewangelii: „Radzę zaś moim braciom w Panu Jezusie Chrystusie, upominam ich i zachęcam, aby idąc przez świat nie wszczynali kłótni ani nie spierali się słowami i nie sądzili innych. Lecz niech będą cisi, spokojni i skromni, łagodni i pokorni, rozmawiając uczciwie ze wszystkimi, jak należy. Do któregokolwiek domu wejdą, niech najpierw mówią: Pokój temu domowi” (Reguła zatwierdzona, 3,10-11.13).

Jak więc widać, powołaniem braci jest nie naprawa innych, ale nieustanne czuwanie nad sobą i naprawianie siebie w taki sposób, by ich życiowa postawa znajdowała wyraz w konkretnych ewangelicznych zachowaniach i słowach. Na taką logikę postępowania zwrócił też uwagę papież Benedykt XVI w przemówieniu do rodziny franciszkańskiej z okazji jubileuszu osiemsetlecia ustnego zatwierdzenia reguły. Odwołując się do doświadczenia Świętego, zachęcał: „Jak Franciszek zaczynajcie zawsze od siebie samych. To my najpierw jesteśmy domem, który Bóg chce odbudować”. W tym kontekście wymownym jest też fakt, że Ojciec Święty, wyrażając swoje pragnienia względem duchowych synów św. Franciszka, wezwał ich wprost do podjęcia szczególnej misji: „Bądźcie świadkami piękności Boga!”. Wyjaśnił też przy okazji w odniesieniu do piękności Boga w Kośc ele, który również w obecnym czasie wymaga odnowy, na czym dzieło to w swej istocie polega: „Jeżeli zachowacie w sobie zdolność, by odnawiać się w duchu Ewangelii, to nadal też będziecie pomagać Pasterzom Kościoła, by jego oblicze – jako oblubienicy Chrystusa – czynić wciąż piękniejszym. Tego właśnie Papież – tak dzisiaj, jak i u waszych początków – od was oczekuje”. Czy w odnowie Kościoła nie chodzi o to, by jaśniał on oryginalną pięknością swojego Pana i Zbawcy? To właśnie zrozumiał Franciszek i zrealizował w swoim życiu, a dziś próbują kontynuować jego naśladowcy.

(1) Cytaty z pism św. Franciszka oraz tekstów biograficznych za: Z. Kijas, R. Prejs (red.), Źródła franciszkańskie. Pisma świętego Franciszka, źródła biograficzne świętego Franciszka, pisma świętej Klary i źródła biograficzne, teksty ustalające normy dla braci i sióstr od pokuty, Wydawnictwo Franciszkanów Bratni Zew, Kraków 2005. Przy tytułach cytowanych dzieł podano numerację wskazującą na rozdział i frazę. 

(2) Bonawentura mówi o potrójnym zastępie zbawionych, Julian ze Spiry zaś mówi wprost o trzech zakonach: Legenda o świętym Franciszku, 14,4-5.

Andrzej Zając OFMConv (ur. 1969), teolog, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Franciszkanów w Krakowie, dyrektor Instytutu Studiów Franciszkańskich, poeta.