KAPŁAŃSTWO – stągwie, woda, wino, Krew

Autor tekstu
ks. Wojciech Cichosz
Tyle razy słuchałem pięknych słów i wywodów. Tyle razy sam je głosiłem. Ileż to wysłuchałem mądrych wykładów i konferencji. Przez lata sam je prowadziłem. Gdy w Środę Popielcową przyjmowałem popiół na znak pokuty i nawrócenia i innym posypywałem głowę, nie spodziewałem się, że tak szybko skonkretyzuje się wezwanie Kościoła: „Pamiętaj człowiecze, że prochem jesteś”.

Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?» Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie» (J 2, 1-3).

Człowiek ponowoczesności, ten który pragnie zbudować sobie raj na ziemi i uczynić siebie samowystarczalnym i bezpiecznym okazuje się bezsilny wobec mikroskopijnego wirusa, który atakuje globalnie wszystkich i wszędzie. A jednak, człowiek pozostaje pełen wiary i zawierzenia! W czasie „ogólnoludzkiej kwarantanny” rodzi się dobra okazja, aby od tego, co wydawało się do tej pory jedynie spekulacją naukową, a teraz realnym wydarzeniem, przejść do osobistego doświadczenia tej sytuacji. Nikt nie może pozostać na nią obojętny. W tych dniach zmagania się ludzkości z koronawirusem „uświadomiliśmy sobie – jak mówił na pustym Placu św. Piotra papież Franciszek – że jesteśmy w tej samej łodzi, wszyscy słabi i zdezorientowani, ale jednocześnie ważni, wszyscy wezwani do wiosłowania razem, wszyscy potrzebujący, by pocieszać się nawzajem. Na tej jednej łodzi… wszyscy jesteśmy” (27.03.2020). 

Kapłani szczególnie w Wielki Czwartek łączą się duchowo i trwają jednomyślnie na modlitwie, by dziękować Bogu za dar, który został im ofiarowany. To swoisty powrót do pierwszej MIŁOŚCI i rozpalenie na nowo otrzymanego charyzmatu. To również pytanie o stan daru łaski. Niech Jezus objawi swoją chwałę, jak to uczynił w Kanie Galilejskiej (J 2, 1-12): „Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». Rzekł do nich Jezus… I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział… Ci zanieśli”. Stają przed nami trzy galilejskie figury biblijne: stągwie, woda i wino, a w czasie Eucharystii – Ciało i Krew Pańska. 

Gdy pytamy o naszą pierwszą MIŁOŚĆ, Jezus Chrystus uczy nas porządku jej najgłębszej tajemnicy: CZŁOWIECZEŃSTWO – CHRZEŚCIJAŃSTWO – KAPŁAŃSTWO! Nie da się mówić o chrześcijaństwie i kapłaństwie, nie opowiadając w pierwszej kolejności o naturze (człowieczeństwie). U podstaw kapłaństwa leży człowieczeństwo. Łacińska humanitas to nie jedynie człowieczeństwo i ludzkość, ale przede wszystkim troska o człowieka i jego potrzeby we wszystkich wymiarach. Jako kapłani, z wykładów seminaryjnych doskonale pamiętamy, że to ideał wychowawczy wzorowany na starożytnym modelu określanym jako grecka paideia – łączenie dobra i piękna (stgr. καλοκἀγαθία – kalokagathia, od καλὸς, κἀγαθός – kalos, kagathos – dosł. „piękny i dobry”), o których tak poetycko pisali w swoich dziełach Homer, Solon czy Tukidydes z Aten. Edward Stachura w książce „Siekierezada” z pewnym wyrzutem stwierdza: „Ludzi coraz więcej, a człowieka coraz mniej”. Znamy scholastyczne powiedzenie: „łaska buduje na naturze” (łac. gratia supponit naturam). I nie jest to kwestia trzech sfer naturalnych (wegetatywnej, zmysłowej i umysłowej), które miałyby doprowadzić do sfery czwartej, nadprzyrodzonej. Nie ma żadnej czwartej sfery! Łaska wnosi ze sobą ogromne bogactwo, głęboko przekształcające człowieka, daje mu nowe możliwości, nowe horyzonty. Dokonuje tego nie tworząc żadnej „nadbudówki”, żadnego dodatkowego obiegu. Stąd chrześcijaństwo, a tym bardziej KAPŁAŃSTWO – TO NIE JAKAŚ NADBUDOWA skonstruowana na bazie natury. Każdą nadbudówkę porwie większy podmuch wiatru! Odwieczne Słowo Boga przyjmuje w czasie ludzką naturę. „Na początku było Słowo, które stało się Ciałem”. „En ho Logos kai sarks egeneto” – greckie czasowniki εἶναι, einai i γίνομαι, ginomai wskazują, że Odwieczny Logos zaczął dzielić z nami człowieczeństwo. Stał się podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu. CHRZEŚCIJANIN NIE WALCZY Z CZŁOWIECZEŃSTWEM, ALE NA NIM BUDUJE! Boże działanie zawsze wykorzystuje to, w co zostaliśmy wyposażeni, nie neguje naszego temperamentu, charakteru, naszych zdolności i pragnień czy ograniczeń, ale posługuje się wszystkim i zaprzęga do dynamicznego działania. Dokonująca się przemiana ma charakter TOTALNY, ale NIE TOTALITARNY – zawsze w pełnej godności i wolności osoby ludzkiej. Domaga się jednak odpowiedzialności człowieka!

W Ewangelii czytamy: „Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary”. Każdy człowiek jest inny i niepowtarzalny (wyjątkowy!), ale wypełniony po brzegi. Jezus dokonuje cudu przemiany i kieruje wyraźne polecenie: „A teraz zanieście staroście weselnemu!”. Wszyscy uczestnicy wesela doświadczyli owocu przemiany. „Ty zachowałeś dobre wino, aż do tej pory”. Owocem Ducha jest: Miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. WODA (człowieczeństwo) nieustannie przemienia się w WINO (chrześcijaństwo). Jest jednak warunek konieczny: trzeba swoje STĄGWIE (naturę cielesną) napełnić wodą aż po brzegi.

W dniach zmagania się z epidemią, szczególnie tą duchową, kiedy obserwujemy lęk i utratę nadziei, troska o drugiego człowieka „przechodzącego ciemną doliną” to autentyczna HUMANITAS – człowieczeństwo, na którym wznosi się zarówno chrześcijaństwo – CHRISTIANITAS, jak i kapłaństwo – SACERDOTIUM! Obecna w Kanie Galilejskiej Maryja prosi uczniów Jezusa: „Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie!”. Napełnijcie i zanieście – oto nasze zadanie. Cud Kany Galilejskiej nieustannie trwa: stągwie – woda – wino – Krew. To nasze kapłańskie być in persona Christi Capitis – w osobie Chrystusa Głowy. To dynamizm Bożego planu zbawienia, nieustanne przechodzenie od statycznego SUM (jestem) do SURSUM (w górę, coraz wyżej): WODA w WINO, wino w KREW.

Życzę nam wszystkim, abyśmy mogli każdego dnia słuchać z radością słów starosty weselnego: „Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.