Szkoła przyjaźni - pierwsza parafia, pierwszy proboszcz

Autor tekstu
ks. Darek
Dziś mogę tylko podziękować Panu Bogu za doświadczenie pierwszej parafii. Zaraz po święceniach kapłańskich ksiądz biskup wysłał mnie z dekretem do Anina. Znałem anińską parafię z praktyk, jakie w czasie studiów mogłem tam odbywać. Zostałem przyjęty jak w domu. Wiele też od samego początku mnie fascynowało: ogromna i niekłamana życzliwość, witalność grup i wspólnot parafialnych, ale najbardziej urzekał klimat wzajemnej więzi i współpracy między nimi. Myślałem wówczas: ktoś tu dokonał wielkiego dzieła. Nie tylko w wymiarze materialnym – budowy kościoła, ale przede wszystkim w wymiarze duchowym – tworzenia wspólnoty.

Dziś mogę tylko podziękować Panu Bogu za doświadczenie pierwszej parafii. Zaraz po święceniach kapłańskich ksiądz biskup wysłał mnie z dekretem do Anina. Znałem anińską parafię z praktyk, jakie w czasie studiów mogłem tam odbywać. Zostałem przyjęty jak w domu. Wiele też od samego początku mnie fascynowało: ogromna i niekłamana życzliwość, witalność grup i wspólnot parafialnych, ale najbardziej urzekał klimat wzajemnej więzi i współpracy między nimi. Myślałem wówczas: ktoś tu dokonał wielkiego dzieła. Nie tylko w wymiarze materialnym – budowy kościoła, ale przede wszystkim w wymiarze duchowym – tworzenia wspólnoty. 

Doświadczenie pierwszej parafii jest więc dla mnie doświadczeniem wielkiej Rodziny, w której mogłem wzrastać i dojrzewać. To szkoła prawdziwego kapłaństwa. Doświadczenie pierwszego proboszcza to doświadczenie wielkiej Przyjaźni.

Przyjaźń nigdy nie jest z góry gotowa, opakowana i zaadresowana na nasze nazwisko. Jest raczej jak nasionko, które trzeba zasiać, dbać i podlewać albo jak kamienie na budowę kościoła, które trzeba starannie układać. Jest pewnym ideałem – czymś, co już jest, a zarazem czymś do czego ciągle się dąży, nieustannie tworzy, a to zapewnia przyjaźni żywotność. Takiej przyjaźni nauczył mnie mój pierwszy Proboszcz.

Przez sześć lat przyglądałem się uważnie jego pracy. Zadziwiała mnie umiejętność tworzenia właściwego klimatu duszpasterstwa i zjednywania ludzi dla wspólnej idei. Widziałem ogromną serdeczność jaka towarzyszyła relacjom z innymi ludźmi, szacunek jaki okazywał każdemu człowiekowi, poświęcenie i gotowość pomocy w rozwiązywaniu ludzkich tragedii oraz zaufanie, które z tych relacji wynikało.

Dziś wiem, że dobrze przeżywana przyjaźń daje wielką moc i dynamizm zarówno w życiu duchowym, jak i w pracy duszpasterskiej. Co wnosi w moje życie? Myślę, że ciągle dodaje odwagi. Bo prawdziwa przyjaźń daje siłę do przekraczania trudności i lęków, które rodzą się w relacjach z ludźmi. To chyba najważniejsze co zawdzięczam przyjaźni - otwartość na drugiego człowieka. Dzięki niej mam odwagę przyjaźnić się z innymi. A także z Panem Bogiem. To niezwykłe doświadczenie przyjaźni z wyjątkowym człowiekiem dodało mi również odwagi w większym poznawaniu samego Boga.

Tego uczył mnie pierwszy Proboszcz. Wszystko co się działo służyło dobru parafii, służyło tej wielkiej Rodzinie. Miałem wielkie szczęście że mogłem tego wszystkiego doświadczyć. Spotkałem wyjątkowego człowieka, wielkiego Przyjaciela. Spotkałem w Aninie i po drugiej stronie torów – w Wawrze i na Sadulu, wielu wspaniałych ludzi, z którymi łączy mnie do dziś ta szczególna więź sympatii, szacunku i zaufania. Nie będzie w tym przesady, jeśli powiem, że my wszyscy jesteśmy po trosze dziećmi Anińskiej Szkoły Przyjaźni. Niemal każdy z nas doświadczył jej w tym szczególnym proboszczowskim wydaniu.

I jeszcze jedno - w przyjaźni ważną rolę odgrywa modlitwa. Jakże cenna jest świadomość, że ktoś się za nas modli. Dzięki Przyjacielu za te wszystkie westchnienia do Boga. Dziś ja polecam Twą duszę Bożemu Miłosierdziu.