Rozpięci po okręgu

Autor tekstu
ks. Andrzej Leszczyński
Wakacyjnym doświadczeniem kapłanów jest sprawowanie Eucharystii w różnych miejscach. Są te, dla których dachem jest niebo, a ścianami drzewa. Przeważnie jednak świątynie, wśród nich sanktuaria, katedry, kościoły z pasjonującą historyczną przeszłością. Dzień Pański gromadzi w większości parafialną wspólnotę, a goście często pozdrawiani są w czytanych ogłoszeniach.

Wakacyjnym doświadczeniem kapłanów jest sprawowanie Eucharystii w różnych miejscach. Są te, dla których dachem jest niebo, a ścianami drzewa. Przeważnie jednak świątynie, wśród nich sanktuaria, katedry, kościoły z  pasjonującą historyczną przeszłością. Dzień Pański gromadzi w większości parafialną wspólnotę, a goście często pozdrawiani są w czytanych ogłoszeniach.

Niedzielna Eucharystia daje sposobność obecności i smaku klimatu. Oczywiście jednorazowy pobyt nie wystarczy,  by od razu dużo zobaczyć.  Jest jednak jakimś zwiastunem…

Wraz z przyjaciółmi na wakacyjnym szlaku zawędrowałem do Wielkopolski. Kościół w środku nietypowy ze względu na dwa poziomy chórowe rozpięte niemal po okręgu. Przez to kapłan przy ołtarzu widoczny z każdej strony. I już przez to poczucie bliskości. Młodzieżowy zespół i śpiewy po części lednickie, które zgromadzeni znali i chętnie podejmowali. Choć nie mnie oceniać, to świetne kazanie, przygotowane i z Ducha. Po Eucharystii krótka rozmowa z proboszczem świętującym w tym roku swoje 25 – lecie. Życzliwie i z pamiątkowymi obrazkami. Poczucie, że to żywa społeczność. W bliskości ze swoimi kapłanami i swoją parafią. Retoryczne wydaje się pytanie: czy tak jest wszędzie? A może jeszcze inaczej: co zrobić, by tak było? Żywa wspólnota, która w swojej świątyni gromadzi się i modli. Duszpasterskie grupy animujące i nadające ton, wspierające w ewangelizacji swoich kapłanów. Odpowiedź wydaje się dość prosta, prawie banalna. To wierność Ewangelii i Kościołowi. Charyzmatom i duszpasterskiej mądrości. Pokazuje to przykład „samotnych wysp” Kościoła w Europie Zachodniej. Także klasztorów, które rozkwitają w powołania. Wierność wiąże się z kontynuacją, a palenie mostów jest jej obce. Wierność to poczucie „grania w jednej drużynie”. Kapłaństwo, które pamięta o znanych przecież słowach św. Pawła Apostoła. Fragmencie ukazującym, że już w pierwotnym Kościele pojawiały się problemy, które – jak pokazuje historia – nie były obce żadnemu pokoleniu. 

„Skoro jeden mówi: «Ja jestem Pawła», a drugi: «Ja jestem Apollosa», to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg.” 1 Kor 3,5-7

Dość wyraźnie doświadczyłem prawdy tych słów, gdy odchodziłem z kolejnej parafii. W momencie powstania nowej wspólnoty młodzieży. Długa była do niej droga. Od trudnego początku, poprzez rekolekcje i duszpasterskie akcje, aż do przełomowego Wielkiego Postu i wspólnie poprowadzonych rekolekcji. Młodzi zdecydowali się na świadectwa złączone z moimi głoszeniami. Śpiew pełen chwały, modlitwa uwielbienia, adoracja i Eucharystia spięły to wszystko tak, że „zaiskrzyło”. I właśnie wtedy trzeba było podjąć nowe wezwanie w nowym miejscu. Młodzi zostali oczekując na nowego duszpasterza. Pan Bóg temu pobłogosławił, dał wzrost i dziś po kilku latach trwają. Animują duszpasterskie działania i są żywą cząstką parafii. Blisko Pana i tych, z którymi Go uwielbiają. Rozpięci po okręgu.