Prymicyjny szlak pielgrzymkowy

Autor tekstu
Ks. Wiesław Mielewczyk
Różne mogą być formy spędzenia wolnego czasu. Na pewno warto łączyć przyjemne z pożytecznym. Mnie udało się połączyć pasję podróży na rowerze z pierwszym duszpasterstwem. Szybko i pięknie minęło piętnaście niezwykłych pielgrzymkowych dni w drodze do Rzymu.

Różne mogą być formy spędzenia wolnego czasu. Na pewno warto łączyć przyjemne z pożytecznym. Mnie udało się połączyć pasję podróży na rowerze z pierwszym duszpasterstwem. Szybko i pięknie minęło piętnaście niezwykłych pielgrzymkowych dni w drodze do Rzymu.

            Pragnienie dotarcia do Stolicy Piotrowej towarzyszyło mi od wielu lat. Planując swój pierwszy urlop, chciałem przemierzyć jakiś pielgrzymi szlak, niekoniecznie długi. Opatrzność sprawiła, że trafiłem na grupę pięciu świeckich cyklistów, którzy chcieli dotrzeć do Rzymu wraz z księdzem i z tym zamiarem nosili się od jakiegoś czasu. I tak, nieco spontanicznie, nie znając się zbyt dobrze, po około dwóch miesiącach przygotowań, pierwszego czerwca tego roku ruszyliśmy w drogę.

            Pokonując ponad dwa tysiące kilometrów, w wielu sytuacjach, rozmowach i miejscach doświadczaliśmy „małych cudów” Pana Boga. Zapewne rowerowa forma pielgrzymowania nie dorównuje atmosferze tradycyjnej pieszej pielgrzymki, ale i ona może stać się niezwykłym czasem doświadczania Jego obecności.

            Przy bardzo dobrej, słonecznej pogodzie, panującej niemal na całej trasie, podziwiając uroki miejsc, miałem okazję z radością przeżywać pierwsze dni swojego kapłaństwa, sprawując Eucharystię dla mojej pierwszej „wspólnoty” – codziennie gdzie indziej. Ze względu na obrany sposób jazdy i nocowania odbywało się to często przy wschodzie słońca.

            Każdy z uczestników podejmował na trasie jakiś trud, związany głównie

z pokonywaniem fizycznego zmęczenia z powodu wysokich temperatur, zwłaszcza w górach przy męczących podjazdach. Dzięki wysiłkowi tym bardziej można było powierzać Panu Bogu intencje, z którymi jechaliśmy. Trud wynagradzały różnorodne, piękne widoki.

Dla mnie przy tych wszystkich wrażeniach istotniejsza była jednak radość pierwszych dni posługi kapłańskiej w gronie pielgrzymów-rowerzystów. Otrzymałem kapitalną okazję do dziękczynienia za dar powołania. To był też dobry czas, aby powierzyć Chrystusowi wspólną z Nim drogę, która jest przede mną – wspólną przygodę, którą z Nim rozpoczynam.

Mimo że byłem najmłodszy, czułem się bardzo dobrze wśród moich towarzyszy. Wzbogacały mnie ciekawe rozmowy z nimi. Oczywiście, w czasie dwóch tygodni nie zabrakło trudnych sytuacji, kryzysów. Udało się je pomyślnie przejść. Ostatecznie te niełatwe chwile wzmocniły nas i pomogły nam bardziej ufać Bogu. Wiele razy każdy z nas doświadczył prowadzenia Bożej ręki w różnych sytuacjach na drodze, szczególnie podczas szukania noclegów.

            Pielgrzymowanie rowerowe, mimo że nie ma tak długiej tradycji, jak piesze wędrowanie, tworzy charakterystyczną atmosferę. Jest dobrym sposobem na pielgrzymkę do własnego wnętrza. Dziękuję Panu Bogu za dar tego wyjątkowego dla mnie czasu. Alleluja!