Moc powołania

Autor tekstu
ks. Andrzej Przybylski
Usłyszałem gdzieś mocne określenie o aborcji powołań. Tak jak zabija się życie, które pochodzi od Boga, tak można również zabić powołanie, którego inicjatorem również jest Bóg. Nasza wolność może więc mieć coś śmiercionośnego. Człowiek tak dalece jest wolny, że może kogoś lub siebie samego pozbawić życia. Może też odrzucić od siebie łaskę powołania. Takiej aborcji powołań mogą najpierw dokonać w nas inni. Ostatnio, podczas górskiej wędrówki, mijałem ojca z kilkuletnim synem.

Usłyszałem gdzieś mocne określenie o aborcji powołań. Tak jak zabija się życie, które pochodzi od Boga, tak można również zabić powołanie, którego inicjatorem również jest Bóg. Nasza wolność może więc mieć coś śmiercionośnego. Człowiek tak dalece jest wolny, że może kogoś lub siebie samego pozbawić życia. Może też odrzucić od siebie łaskę powołania. Takiej aborcji powołań mogą najpierw dokonać w nas inni. Ostatnio, podczas górskiej wędrówki, mijałem ojca z kilkuletnim synem.

Syn śpiewał sobie głośno jakąś religijną piosenkę, ale szybko dostał po łapach od taty. Ojciec podsumował to krótko: "Nie śpiewaj głośno takich piosenek, bo jeszcze ktoś pomyśli, że chcesz zostać księdzem!" Najczęściej takiej zbrodni na powołaniu próbuje dokonać w nas świat. Zdarzają mi się jeszcze takie wyznania młodych, którzy dyskretnie przyznają się do chęci pójścia za Jezusem, ale zaraz dodają: "Boję się tej drogi, bo gdy słyszę, jak u mnie w domu mówi się o księżach, to w życiu bym nie chciał, żeby kiedyś tak mówili o mnie". Takie gadanie może na długo przysypać ziarno powołania, ale jeśli jest ono silne i prawdziwe to przetrwa. Siłą życia jest zdolność do przetrwania, siłą powołania jest umiejętność trwania nawet przy najgorszej koniunkturze. Powołanie możemy sami zabić w sobie i to nawet czasem po latach bycia księdzem czy zakonnikiem. Ponieważ powołanie jest jak życie, gdy się go nie pielęgnuje - umiera. Gdy się je przesadza i zmienia mu ciągle środowisko rozwoju karłowacieje, gdy się go nie karmi Bogiem traci swój najbardziej żywotny fundament. Jest więc możliwa aborcja powołań. Ale i tak bardziej zdumiewa mnie moc powołania.

Często wspominam maleńkie wcześniaki, które oglądałem kiedyś w szpitalu w Katowicach. Ich chęć życia jest tak wieka, że zbierają się ze swoich kilkuset gramów wagi, ze swoich żółtaczek, gorączek, infekcji. Siła życia jest ogromna. Podobnie i prawdziwe powołanie ma niekiedy olbrzymią moc. Kończymy już u nas okres przyjęć na nowy rok formacji seminaryjnej. Znów Bóg mnie zachwyca i przekonuje, że Jego głos potrafi być silniejszy niż głos świata. Zastukali do nas młodzi ludzie po studiach lub w ich trakcie, po maturze i po wojsku. Wszyscy mówią jedno, że są szczęśliwi, że odważyli się Bogu powiedzieć tak. Niektórzy musieli stoczyć wielką walkę ze sobą, z rodziną, z otoczeniem, a jednak głos Boga był silniejszy. Nie zrażając się na jazgot mediów i nieustanne najeżdżanie na kapłaństwo odważyli się wejść na kapłańską drogę. "Proszę Księdza Rektora, czuję się szczęśliwy, że wreszcie potrafiłem zostawić studia i wybrać to co napełnia moje serce!" - usłyszałem w tym roku kilka razy takie słowa.

Bóg jest wielki w tajemnicy swego powołania. Choć wiem doskonale, że historia rozwoju tych ziaren może być różna, a my jesteśmy wobec niej jak ogrodnicy - możemy podlewać, pielęgnować i ochraniać naszą modlitwą i troską, a i tak ostateczny wzrost pochodzi od Pana. Chcę dziś chwalić Pana za tych wszystkich wspaniałych ludzi, którzy ani u siebie, ani u innych nie zabijają powołań. Choć nawet i wobec aborcji powołań Bóg jest większy i silniejszy, bo jest Panem życie, a każde powołanie jest jak życie.