Uczynek miłosierdzia: zbliżać się do chorych

Autor tekstu
ks. Igancy Soler
Znana jest historia młodego Franciszka, który spotkał trędowatego niedaleko Asyżu. Franciszek patrzył na trędowatego, którego wrzody były tak obrzydliwe, że ogarnął go wstręt, i w przerażeniu chciał uciec. Jednak zatrzymał się. Ten rozpieszczony młodzieniec, syn bogatego kupca, powoli zaczynał rozumieć, że walka duchowa w imię Chrystusa rozpoczyna się od zwycięstwa nad sobą samym.

Znana jest historia młodego Franciszka, który spotkał trędowatego niedaleko Asyżu. Franciszek patrzył na trędowatego, którego wrzody były tak obrzydliwe, że ogarnął go wstręt, i w przerażeniu chciał uciec. Jednak zatrzymał się. Ten rozpieszczony młodzieniec, syn bogatego kupca, powoli zaczynał rozumieć, że walka duchowa w imię Chrystusa rozpoczyna się od zwycięstwa nad sobą samym.

Zsiadł z konia a kiedy trędowaty wyciągnął do niego ręce, prosząc o jałmużnę, Franciszek uściskał go i ucałował. Wstręt został pokonany przez miłość rozlewającą się w jego sercu. Tradycja mówi, że kiedy Franciszek wsiadł na konia i odwrócił się, aby się pożegnać z biedaczyną, jego już nie było. To Chrystus bł ukryty w tym trędowatym.

„Franciszku, idź i napraw mój Kościół, który popada w ruinę”. Słowa Chrystusa skierowane do Franciszku z Asyżu, które teraz mają szczególnie znaczenie z papieżem Franciszkiem i jego ciągle pragnienie, by skromnością odnawiać Kościół Chrystusowy, a pieniądze i honory były na swoim miejscu, najpierw człowiek i jego godność. Znane stały się na cały świat zdjęcia, gdzie widać jak papież przytula i całuje chorego na nerwiakowłókniakowatość człowieka. Tak, nowy Franciszek buduje Kościół Chrystusa ubóstwem i miłosierdziem.

Papież w Meksyku. Ile razy Franciszek prosi, błaga, byśmy się modlili za niego. Modlitwa kapłana ma szczególną moc, ponieważ jest modlitwą eucharystyczną, cała nasza siła w służbie Bogu i ludziom czerpie ksiądz z Mszy świętej.

Wielki post czas na słuchanie Słowa Bożego i na uczynki miłosierdzia. Co ma pierwszeństwo? Miłości do Boga i do bliźniego nie da się oddzielić. Myślę zwłaszcza o odwiedzaniu chorych i starszych. Ojciec Leon Knabit przypomina, że kiedy podczas osobistych rekolekcji arcybiskupa Wojtyły w Tyńcu w 1965 r., jeden parafianin – oddany, pobożny i biedny – był bardzo chory:

 „Zwróciłem się więc nieśmiało do Wujka Karola:

- Czy ksiądz arcybiskup mógłby tam wpaść choć na chwilę i pobłogosławić chorego?

- Biskup to nawet rekolekcji porządnie odprawić nie może. Zamruczał w odpowiedzi i oczywiście ostatniego dnia swojego pobytu w Tyńcu poszedł do tego skromnego domu, usiadł na brzegu łóżka, porozmawiał z chorym jak z bratem i udzielił mu błogosławieństwa. A przedtem jeszcze znalazł trochę czasu, by w kościele spotkać się z grupą dzieci, które specjalnie na tę okazję zwołałem. Dzisiaj aż sam się sobie dziwię, jak mogłem w ten sposób zakłócać rzadkie chwile wypoczynku przyszłego papieża. Ale właśnie – on nigdy nie ośmielał. Można się było do Niego zwracać ze wszystkim i po prostu”.

Tak, ważny uczynek miłosierdzia dla wszystkich, a szczególnie dla kapłana, to obejmować człowieka chorego, odwiedzić go, mieć dla niego przynajmniej odrobinę czasu. Nie można przechodzić obok potrzebującego człowieka, mijać go, iść dalej patrząc na drugą stronę, jak zrobili kapłan czy lewita z przypowieści o dobrym Samarytaninie.