Kapłański uczynek miłosierdzia: słuchanie spowiedzi

Autor tekstu
ks. Ignacy Soler
Papież w swoim orędzie na wielki post w roku miłosierdzia proponuje nam dwie rzeczy: słuchanie słowa Bożego i uczynki miłosierdzia. Zastanawiam się jakie uczynki miłosierdzia osobiście powinien dbać i moja natychmiastowa odpowiedź jest: wszystkie, wszystkie uczynki miłosierdzia względem ciała i względem ducha. Natomiast ogólnikowa odpowiedź nie zaspokaja głosu mojego sumienia i znowu pytam: - a czy mogę otrzymać bardziej konkretną i ścisłą odpowiedź? Tak: siedzieć więcej godzin w konfesjonale i lepiej przygotowywać do słuchania spowiedź!

Papież w swoim orędzie na wielki post w roku miłosierdzia proponuje nam dwie rzeczy: słuchanie słowa Bożego i uczynki miłosierdzia. Zastanawiam się jakie uczynki miłosierdzia osobiście powinien dbać i moja natychmiastowa odpowiedź jest: wszystkie, wszystkie uczynki miłosierdzia względem ciała i względem ducha. Natomiast ogólnikowa odpowiedź nie zaspokaja głosu mojego sumienia i znowu pytam: - a czy mogę otrzymać bardziej konkretną i ścisłą odpowiedź? Tak: siedzieć więcej godzin w konfesjonale i lepiej przygotowywać do słuchania spowiedź!

Tak. Głos mojego sumienia to głos kapłana, który wie, że pierwsze dzieło miłosierdzia właściwego dla księdza to służyć innym przez służbę duszpasterską. Moje lata kapłańska – w tym roku trzydzieści pięć – mówią do mnie, że celebrowanie mszy świętej i udzielanie sakramentu pokuty i pojednania, bardzo głęboko dotyka sens mojej istoty kapłańskiej. Tak, bez wątpienia powinien więcej i lepiej wyspowiadać. Ale, jak to robisz? Jak być gorliwym i dobrym spowiednikiem? Jak być lepszym kierownikiem duchowym?

Pierwsza idea: trzeba bardziej się modlić i prosić nieustannie więcej łask Ducha Świętego. Każdy ksiądz powinien pragnąć bycia każdego dnia lepszym kapłanem, zapalonym spowiednikiem. Druga idea: moja osobista spowiedź, tylko dobry penitent może być dobrym spowiednikiem. Trzecia idea: prawdziwe dzieło miłosierdzia bezpośrednio związane z uczynkami miłosierdzia to słuchanie ludzi. Powinien się starać, by naprawdę słuchać, interesować się sprawami tego przypadkowego człowieka, którzy przychodzi do mnie. Spowiedź nie traci sacrum znaczenia, jeżeli również staje się miejscem spotkania i dialogu gdzie penitent otwiera duszę na oścież.

Sztuka słuchania oto wielkie dzieło miłosierdzia w zasięgu ręki każdego człowieka, każdego kapłana. Ostatnio przeczytałem książki pod tytułem 'Brat Roger. Założyciel Taizé' napisana przez Kathryn Spink. Dobra biografia pokazująca jak życie ludzkie łączy się z otrzymaną misją: człowiek wybiera celibat, by utożsamia się z Chrystusem i żyć dla innych, i żyjąc w ten sposób nigdy nie będzie samotny i bez rodziny. Brat Roger = Taizé = pokój i pojednanie.

Tam znalazłem te słowa na nasz temat:

Bracia z Taizé nie udzielają sakramentu pojednania, ale co wieczór brat Roger z kilkoma innymi braćmi zostawał w kościele Pojednania, żeby wysłuchać tych, którzy pragną się wypowiedzieć, podzielić się swoimi troskami. Dla samego brata Rogera odkrywanie Boga poprzez innych było cennym doświadczeniem: „Nie chcę żyć, nie będąc z innymi, nie towarzysząc im, nie słuchając ich i nie pozwalając, by mnie wciągało. Czasami, kiedy ich słucham, zapominam, która godzina, i nie chcę tego wiedzieć”.

Najistotniejszy w Ewangelii jest to, że Bóg pokochał nas pierwszy, zanim myśmy Go pokochali. A największą udręką istoty ludzkiej w naszych czasach jest poczucie opuszczenia. A więc słuchanie nie jest psychologicznym dialogiem ani analizą, to jest wspólne staranie się o uchwycenie czegoś z miłości Boga. „Zaczyna się wyłaniać coś, co w sercu takiego człowieka było może zablokowane. Odkrywa, że nic nie może go oddzielić od miłości Bożej. To sprawa podstawowa”.

Brat Roger przyznawał, że gdyby spisywał wszystko, czego wysłuchał podczas takich rozmów, starczyłoby materiału na wiele ciekawych książek. Jednak nic z tych dialogów nie jest zapisywane, a bracia rzadko dyskutują o pytaniach, jakie zadają im młodzi w kościele Pojednania. „Jakie jest powód takiej dyskrecji” – pytał sam siebie brat Roger. „Ludzie muszą ufać, że to, co nam powierzają, jest powiedziane w obecności Boga”.

A my – katoliccy księża – mamy w naszych rękach Boską moc odpuszczania grzechów. Trzeba się zdumiewać wobec tej wielki tajemnicy Boga Miłosiernego, który ciągle odpuszcza i szuka grzeszników. My, kapłani, powinniśmy mieć silną wiarę w moc naszego kapłaństwa, którego nie należy do nas. Cała moc Boga Miłosiernego w naszych rękach kiedy mówimy: I JA ODPUSZCZAM TOBIE GRECHY W IMIĘ OJCA I SYNA, + DUCHA ŚWIĘTEGO!