Moja kapłańska skrucha wielkopostna

Autor tekstu
ks. Jacek Nawrot
Zdumiały mnie słowa z Listu św. Jakuba o potrzebie przystąpienia bliżej do Boga. Nie żeby sama myśl była dziwna, bo przecież chodzi mi właśnie o to, by być bliżej Niego. Zdumiały mnie środki, które św. Jakub podpowiada w tej sprawie. Powinien przecież zwrócić uwagę na post, modlitwę, jałmużnę i tym

            Zdumiały mnie słowa z Listu św. Jakuba o potrzebie przystąpienia bliżej do Boga. Nie żeby sama myśl była dziwna, bo przecież chodzi mi właśnie o to, by być bliżej Niego. Zdumiały mnie środki, które św. Jakub podpowiada w tej sprawie. Powinien przecież zwrócić uwagę na post, modlitwę, jałmużnę i tym podobne. Tymczasem skupia się na uznaniu własnej nędzy i na uniżeniu się przed Panem. Chodzi więc głównie o gruntowny rachunek sumienia i szczery żal za grzechy. To będzie piękny owoc mojej drogi wielkopostnej jeśli uda mi się, ze skruchą i żalem stanąć przed Panem.

            Skrucha łączy się z jakimś rodzajem rozbicia, bo przecież kiedy moje kapłańskie serce zbytnio skamienieje z powodu zarozumiałości i nadętej dumy, to trzeba je skruszyć, rozbić, aby można je było na nowo ukształtować na obraz Pana. Niedawno dokonałem zakupu bardzo drogiej rzeczy. Nie musiałem tego robić, bo miałem takie urządzenie i to sprawne, ale po prostu zapragnąłem mieć nowe i lepsze. Potrzeba było dłuższego czasu abym uznał, że decyzję podjąłem nie z powodu prawdziwej potrzeby, ale silnego pragnienia posiadania tej rzeczy. Prawdziwy obraz i ukryte motywacje były tak przysłonięte, że nie zobaczyłbym swoich błędów bez procesu skruszenia mojego sumienia i umysłu.

Ks. Ignacy Ziembicki też dodaje coś do tej skruchy, kiedy pisze o kapłańskim sumieniu:  „Wymowna jest przypowieść Pana Jezusa o fary­zeuszu i celniku, którzy razu pewnego weszli do świą­tyni, aby się modlić. Dumny zarozumiały faryzeusz pod­kreślał swoje zasługi, podczas gdy pokorny celnik bijąc się w piersi mówił: Boże, miej litość dla mnie grzesz­nika (Łk 18, 13). Kiedy mówi te słowa czujemy, że on naprawdę przeprasza Boga za swoje grzechy, żałuje tego, co było dotąd; żałuje nie dlatego, że stracił tak wiele przez swoją głupotę, został może skompromitowany w oczach ludzi ... Nie, on żałuje, ponieważ Boga obraził. Powiadam wam — kończy Pan Jezus przypowieść — ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Ewangeliczny celnik to niewątpliwie człowiek autenty­cznie pokorny. Chrystus chwali go właśnie za pokorę. Miał on jeszcze jedną cechę — delikatne sumienie.”

Delikatne sumienie to nieoceniony dar Ducha Świę­tego. Posiadają go najczęściej ci, którzy codziennie „ra­chują się” ze swoim sumieniem oraz często i dobrze się spowiadają. Kapłan o delikatnym sumieniu traktuje obowiązkowo codzienny rachunek sumienia. Ksiądz o czułym sumieniu regularnie się spo­wiada, ma także stałego spowiednika. Papież Jan XXIII, jak dowiadujemy się od niego samego (Dziennik duszy) spowiadał się przez całe życie — jako kleryk, kapłan, biskup i papież. Delikatne kapłańskie sumienie powstaje, kiedy jest regularnie zanoszone do „pralni” i tam czyszczone.

            Drodzy współbracia, oby Bóg zachował w nas delikatność sumienia, czyli zdolność do skruchy, bo na co komu przyda się kapłan, którego sumienie zdziczało i zamiast słyszeć głos Boga, słyszy tylko głos zdziczałego świata.

Ks. Jacek Nawrot